źródło: Sputnik
Anna Sanina
Coraz więcej Białorusinów czuje się w Polsce jak u siebie w domu. Do sąsiedniego kraju wyemigrowało ponad 21 tysięcy osób. Pod względem liczebności to druga po Ukraińcach grupa obcokrajowców preferujących życie i pracę w Polsce.
Nie ma się czemu dziwić: coraz mniej perspektyw na Białorusi widzą dla siebie nie tylko pracownicy najemni, ale też przedsiębiorcy.
To, że Polska wygląda atrakcyjnie dla obywateli Białorusi, to za mało powiedziane. Dla wielu Białorusinów sąsiedni kraj jest czymś w rodzaju Eldorado. Uproszczona procedura zatrudniania obcokrajowców na czas określony, mnogość wakatów, możliwość podjęcia pracy w Polsce bez znajomości języka, łatwość założenia oraz, co jest też bardzo ważne, rozwoju biznesu skłania Białorusinów do wyjazdu z kraju.
„Białorusini wybierają Polskę jako kierunek emigracji zarobkowej z kilku powodów. Decyduje o tym nie tylko jej bliskość, ale również zadowalający poziom życia, życzliwość Polaków czy podobieństwo kulturowe między naszymi narodami. Nad Wisłę przyciąga też wynagrodzenie, benefity oferowane przez pracodawców i coraz bogatsza oferta produktów oraz usług będących odpowiedzią na potrzeby pracujących w Polsce obcokrajowców” – tłumaczy w rozmowie ze Sputnikiem Kamila Tyniec z Biura Prasowego Grupy Progres.
Po przyszłość za granicę
Trzeba przyznać, że jeśli wcześniej – według danych programu La Strada, pomagającego Białorusinom także w kwestiach migracji zarobkowej – większość mieszkańców Białorusi wybierała Rosję (53 proc. wobec 8 proc. emigrujących do Polski), to począwszy od 2016 roku coraz częściej zwracają uwagę na Polskę (22 proc. wobec 27 proc. wciąż wybierających Rosję).
Jak wyjaśnia Urząd do Spraw Cudzoziemców, od początku 2017 roku liczba obywateli Białorusi, którzy posiadają ważne zezwolenie na pobyt w Polsce, wzrosła nawet dwukrotnie i wynosi teraz 21,5 tys. osób. Więcej jest tylko Ukraińców (187 tys.), na trzecim miejscu plasują się obywatele Niemiec (21 tys.), na czwartymi i piątym – Wietnam i Rosja (po 12 tys.).
Najwięcej Białorusinów mieszka w województwach mazowieckim i podlaskim, 7,3 i 4,5 tys. odpowiednio.
Obecnie, ok. 59 proc. z nich (Białorusinów w Polsce – red.) to osoby w przedziale wiekowym 20 – 39 lat, 23 proc. w przedziale 40 – 59 lat, a ok. 14 proc. poniżej 20. roku życia. Nieznacznie przeważają mężczyźni – 11,6 tys. osób (54 proc.), w porównaniu do 9,8 tys. kobiet – tłumaczy Urząd do Spraw Cudzoziemców.
Warto odnotować, że 15 tys. Białorusinów otrzymało zezwolenie na pobyt stały. 95 proc. zezwoleń zostało wydanych na podstawie obecności polskich korzeni lub Karty Polaka, której właścicielom łatwiej uzyskać obywatelstwo polskie.
Zezwolenie na pobyt tymczasowy uzyskało 5,5 tys. obywateli Białorusi. 54 proc. z nich liczy na znalezienie w Polsce pracy, 24 proc. chce przenieść się do kraju z rodziną, 14 proc. chce odebrać wykształcenie zgodne ze standardami europejskimi – głosi komunikat prasowy resortu.
„Zdyscyplinowani, sumienni, wykształceni”
Powstałych procesów migracyjnych nie mogą nie brać pod uwagę polskie przedsiębiorstwa. Według danych belsat.eu w ciągu ostatnich pięciu lat Polacy zaczęli zatrudniać Białorusinów 10 razy częściej: w 2014 roku – 4,02 tys., w 2015 roku – 5,6 tys., w 2016 roku – 23 tys., 2017 roku – 58 tys.
Wyjątkiem nie był też 2018 rok: tylko w pierwszym półroczu pracodawcy złożyli 32,8 tys. wniosków o zatrudnienie Białorusinów. Sfery, w jakich zatrudniani są Białorusini w Polsce, są różnorodne: usługi dla biznesu, budowa, transport, przemysł.
Mając doświadczenie w zatrudnianiu pracowników z Białorusi, a mówię tu przede wszystkim o pracownikach budowlanych, muszę powiedzieć, że białoruscy pracownicy mają dobrą opinię wśród polskich pracodawców, co powoduje opłacalność wyboru Polski jako miejsca pracy tymczasowej – mówi w komentarzu dla Sputnika prezes zarządu Centrum Rekrutacji Pracownicy.info Tomasz Seroczyński.
Zainteresowanie pracownikami z Białorusi jest w pełni zrozumiałe: nieoficjalnie uważa się, że są pracowici i sumienni, bardziej zdyscyplinowani w porównaniu z migrantami zarobkowymi z innych krajów.
Większość Białorusinów emigrujących do Polski to katolicy, w związku z czym nie ma bariery religijno-kulturowej. Ponadto, jak podaje portal Cargo News, dodatkowym atutem Białorusi jest to, że na ich rynku pracy wciąż jest wielu specjalistów z wykształceniem technicznym, których brakuje nie tylko w Polsce, ale też w Europie (chodzi o spawaczy, operatorów maszyn CNC czy elektryków).
Jednocześnie zdaniem Kamili Tyniec nieco większym problemem są wyższe oczekiwania finansowe Białorusi. Dość wspomnieć, że średnie wynagrodzenie na Ukrainie wynosi około 960 złotych, a na Białorusi – około 1400 złotych.
Jednak obecna sytuacja na rynku pracy i braki kadrowe sprawiają, że polscy pracodawcy są skłonni płacić więcej za gotowych do pracy, zaangażowanych i chętnych na dłuższą współpracę pracowników – tłumaczy Kamila Tyniec.
Takiego samego zdania jest Tomasz Seroczyński, który przekonuje, że wyższe oczekiwania finansowe zarówno pracowników przyjeżdżających do Polski z Białorusi, jak i Ukrainy rosną wraz z poziomem kwalifikacji.
Pracownik produkcyjny zarobi na pewno 3 tys. netto, natomiast praca w branży budowlanej wciąż wydaje im się bardziej atrakcyjna niż na Białorusi (około 4-5 tys. złotych na rękę). Rynek sam odpowie, czy będzie problem z pozyskaniem pracownika, Polacy również z chęcią podejmują się pracy o podobnym wynagrodzeniu. Przewiduję, że konkurencja będzie wyższa i rynek będzie bardziej otwarty na osoby z większym doświadczeniem – uważa Tomasz Seroczyński.
Czy Białorusini zastąpią Ukraińców w Polsce?
Czy tendencja angażowania Białorusinów do pracy w Polsce stanie się środkiem zaradczym w sytuacji, gdy UE coraz szerzej otwiera unijne drzwi przed Ukraińcami, a oni kontynuują swój pochód na Zachód? Trudno powiedzieć.
To również zależy od polityki całej Unii Europejskiej, otwarcia granic, musiałby nastąpić odpływ ukraińskich obywateli, którzy już raczej zadomowili się w Polsce. Przyrost obywateli z Białorusi jest bardziej dynamiczny niż przyrost obywateli z Ukrainy – mówi Tomasz Seroczyński.
Natomiast Kamila Tyniec jest skłonna patrzeć na sytuację pod innym kątem i ostrzega przed prognozami.
„Liczba obcokrajowców pracujących tymczasowo w Polsce rośnie lawinowo, jednak nie tak szybko jak miało to miejsce w przypadku Ukraińców. Ta dynamika już niebawem może wyhamować i to znacznie. Polska gospodarka osiągnęła apogeum i powoli wchodzi w etap spowolnienia gospodarczego. Sytuacja na rynku krajowym i światowym oraz niepokój firm co do przyszłości powodują, że przeznaczanie środków na sprowadzanie pracowników z odległych kierunków, może wiązać się z ryzykiem, którego firmy już wkrótce nie będą chciały ponosić. Dlatego też należy być ostrożnym w prognozowaniu dominacji narodowości, innej niż Ukraińcy, na polskim rynku pracy” – mówi Tyniec.
Za brak dywanika? Grzywna!
Jeśli sytuacja z pracownikami najemnymi w Polsce wydaje się oczywista (średnie wynagrodzenie jest tu trzykrotnie wyższe niż na Białorusi), to zainteresowanie białoruskiego biznesu sąsiednim krajem wyjaśnić należy zgoła inaczej.
Jak tłumaczy w wywiadzie dla portalu Onliner dyrektor Związku Biznesowego Przedsiębiorców i Pracodawców im. M. S. Kuniawskiego Żanna Tarasewicz, na Białorusi brakuje infrastruktury, która pomogłaby rosnąć małym przedsiębiorstwom, brakuje specjalnych agencji rozwoju eksportu pomagających wyjść na zagraniczny rynek.
„Różne gałęzie są u nas w różny sposób zmonopolizowane. Małe przedsiębiorstwa konkurują z reguły między sobą, a kiedy nieco się umocnią, zaczynają bezpośrednio konkurować z zakładami z komunalną lub państwową formą własności. I kiedy państwo występuje w charakterze i właściciela, i regulatora, to nie jest dobrze” – wyjaśnia Tarasewicz.
Ponadto zdaniem białoruskich przedsiębiorców organy kontrolne wywierają nieuzasadnioną presję.
„Mi zwyczajnie nie dawali pracować. Co by państwo zrobili, jeśli każdego dnia do sklepu przychodziłaby kontrola? Chociaż przez pierwsze pół roku nie mają do tego prawa. Albo jeśli z powodu jednego brakującego dywanika, dostawaliby Państwo grzywnę w wysokości tysiąca dolarów i sklep zamykany byłby na cały dzień? Można było zwrócić uwagę, i po pół godzinie położyłabym go na miejscu” – dzieli się z portalem Tut.bymieszkanka Mińska Jelena Pudiejewa, była właściciela sklepu mięsnego.
Dla Białorusinów rozpoczynanie biznesu w Polsce to perspektywy (wielu liczy na to, że „się rozkręci” i spogląda na dalsze kraje Europy), ale też wygoda z organizacyjnego punktu widzenia – rejestracja indywidualnej działalności zajmuje średnio 15 minut. Białorusini natomiast opowiadają o panującej na Białorusi biurokracji.
Po wprowadzeniu ułatwień dla przedsiębiorców spoza kraju, prowadzenie firmy w Polsce dla Białorusinów, może być łatwiejsze niż w przypadku otwierania biznesu na Białorusi. Do zostania przedsiębiorcą w Polsce, naszych wschodnich sąsiadów, może przekonywać również mniej biurokracji i ograniczeń w prowadzeniu firmy i w osiedlaniu się takich pracodawców nad Wisłą – mówi Kamila Tyniec.
Tomasz Seroczyński natomiast przypomina o preferencjach dla nowych firm, a także wyjaśnia, że duża już część białoruskich przedsiębiorców rozgląda się za możliwościami współpracy z Polską, a inni już robią biznes w Polsce.
„My też pracujemy z Białorusinami i współpraca ta jest korzystna dla obu stron” – podkreśla Tomasz Seroczyński.
Niezależnie od oczekiwań finansowych i poziomu kwalifikacji zawodowych dzielących Białorusinów i Ukraińców emigrujących do Polski, łączy ich jedno: w większym stopniu chęć zmiany państwa zamieszkania niż zarobki. Tak przynajmniej zaświadcza 8 spośród 10 Ukraińców pracujących w Polsce, kiedy sondaż na ten temat przeprowadzała jedna z firm rekrutacyjnych.